poniedziałek, 29 grudnia 2014

Ja wiem, że niedługo sylwester. Ja wiem, że część mówi: po co teraz ćwiczyć przecież przez 3 dni nie schudnę... a druga część powtarza: zacznę od stycznia!
Nie, nie, ćwiczymy moje drogie cały czas. Żadne mi tam wymówki, które podpowiada mi także i moja głowa;) Przecież w końcu dziś można chwile oddechu złapać po świątecznym szaleństwie.. A tyle rzeczy do zrobienia po Świętach i przed Sylwestrem... Ale zmusiłam się dziś do ćwiczeń, czego i Wam życzę;) Samopoczucie ruszyło w górę, śnieg i mróz mi już nie straszny! Ale żeby było inaczej i ciekawiej dziś postanowiłam zrobić trening z Vicky Justiz... Znacie Vicky? Nie? To zapraszam:

Kim jest Vicky?

To modelka i tancerka z Miami. Jest nieprzyzwoicie młoda i ma nieprzyzwoicie piękne ciało! Z reszta to pół Kubanka- pół Rosjanka i z obu tych narodowości dostała wszystko to co najpiękniejsze;) 

źródło:pixgood.com

Vicki ma kilka fajnych filmów z ćwiczeniami, szczególnie na mięśnie pośladków:

Ćwiczenia dla każdego bez obciążeń:


Ćwiczenia z obciążeniami:


Na jej kanale na YT, znajdziecie inne przykłady ćwiczeń, a także filmiki jak poprawnie wykonywać np: przysiady, wykroki :klik!

 Vicki mozecie obserwować na FB: klik!


a także na Instagramie: klik!


Moje wrażenia po treningu z Vicky:

Ćwiczenia bardzo fajne, dla mnie w większości już znane. Generalnie nie są trudne, oczywiście te z obciążeniem bardziej męczą, ale jak ktoś się nie chce za bardzo zmachać, a chce zrobić coś dla siebie (a w szczególności dla swojej pupy) to polecam.  Vicky słabo motywuje i zachęca werbalnie, ale jak się na nią patrzy to ... a z resztą same spróbujcie;)


poniedziałek, 22 grudnia 2014

No przybył już jakiś czas temu. Wszystkie znane mi osoby gotują i pichcą świąteczne potrawy, pieką pierniczki, szaleją z prezentami...
U nas też dzieciarnia choinkę ubrała:

Pierniczki upieczone, połowa zjedzona, drugiej połowy lukrować nie będę bo znikają strasznie szybko, a zawsze to mniej kalorii;) Kolejna tura jutro.


Przepis pochodzi z mojewypieki.com dla tych co jeszcze nie upiekli, a chcieliby na ostatnią chwilę (pierniczki są miękkie od razu i nic a nic nie twardnieją) podaje skrótową wersję:

-300 g mąki pszennej
-100 g mąki razowej pełnoziarnistej
-2 duże jajka
-130 g cukru pudru
-100 g masła roztopionego i przestudzonego
-100 g miodu
-1 łyżka przyprawy do piernika (plus dosypka cynamonu, wszyscy wiedzą dlaczego;))
-1 łyżka kakao
-1 łyżeczka sody

Wszystko zmieszać, ciasto wyrobić, rozwałkować i wycinać co się komu podoba. Rozgrzać piekarnik do 180 st i piec 8-10 min.

Niestety za oknem ani grama śniegu:( 

No to wesołych Moi Drodzy, mało kalorycznych i "ruchowych" Świąt!!



kurcze nie mogę się zdecydować, która wersja lepsza:


;)

środa, 17 grudnia 2014

Drób gości na moim talerzu bardzo często (zwłaszcza w posiłkach po treningach), dlatego staram się wymyślać przerozmaite wariacje na jego temat:) Dziś zamiast kurczaka objawił się indyk.... I żeby mu nudno nie było to w towarzystwie suszonych pomidorów;)



Indyk w tymianku z suszonymi pomidorami i czerwoną cebulką

Składniki:
-łyżka oliwy (lub łyżka oleju z suszonych pomidorów)
-czerwona cebula
-kilka suszonych pomidorów
-pierś z indyka pocięta na plastry (około 6)
- szklanka bulionu
-przyprawy: pieprz, sól, tymianek, papryka czerwona słodka
-3 łyżki śmietany i mała łyżeczka mąki (niekoniecznie)

Kotlety indycze rozbijamy lekko tłuczkiem, przyprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem i papryką. Odstawiamy na chwilę.



 Na patelni rozgrzewamy odrobinę tłuszczu, wrzucamy pokrojona w piórka cebulę, chwilkę dusimy. Dorzucamy kotlety, obsmażamy po minucie z każdej strony. Wlewamy bulion i dusimy indyka około 30 minut. Po tym czasie dodajemy pokrojone pomidory  i dusimy jeszcze około 10 minut. Na końcu sos możemy zabielić śmietaną, ale jak ktoś woli lżejszą wersję to nie trzeba.



U mnie na pierwszym zdjęciu z fasolka szparagową, bo akurat się nawinęła, ale myślę że potrawka będzie lepsza z duszonym szpinakiem.

wtorek, 16 grudnia 2014

Jak wiecie, walczę z cellulitem na trzy sposoby:
-ćwiczeniami
-dietą (ups przez ten cholerny grudniowy czas, różnie to bywa)
-z pomocą kosmetyczki



Dziś będzie o tym trzecim sposobie. Tydzień temu wybrałam się do jednego z salonów kosmetycznych w Krakowie. Pani kosmetyczka obejrzała mnie bardzo dokładnie, ponaciskała skórę tu i ówdzie i określiła mój rodzaj cellulitu jako średniozaawansowany. Zgodziła się ze mną, że trzeba w tym wypadku mocniej zadziałać i że karboksyterapia jest świetnym rozwiązaniem.Wybrałam 5 zabiegów na trzy obszary: uda przód, uda tył i pośladki. 



Jak wygląda zabieg?
Najpierw wypełniamy standardową ankietę pod tytułem: czy zażywa Pani jakieś sterydy, lub stałe leki, jakie schorzenia przechodziła Pani ostatnio itd. Potem kosmetyczka informuje, że do trzech dni po zabiegu nie opalamy się, nie robimy pilingów i ostrych masaży. Później rozbieramy się do majtek, i układamy na łożu cierpień. Oj tak, tak, zabieg jest bardzo bolesny! Trzeba mieć naprawdę mocne nerwy żeby to przeżyć! Kosmetyczka programuje maszynę z właściwą dawką dwutlenku węgla a potem... wbija igłę i aplikuje specyfik do komórek tłuszczowych... w odległościach 2-3 cm. Masakra! Bolało samo wkłócie, zwłaszcza tam gdzie skóra jest napięta, a w bardziej wiotkich obszarach bolało mniej. Boli, a raczej piecze rozkładanie się dwutlenku pod skórą. Plus jest taki, że ból jest bardzo krótki. Po zrobieniu każdego obszaru kosmetyczka dezynfekuje skórę. Daje moment wytchnienia i jedzie z koksem dalej. Całość zabiegu przy trzech obszarach to jakieś 30 min.
Ach no i moja ulubiona część: po zabiegu jesteśmy na lekkim rauszu :P Pani Magda wymyśliła, że stan podobny być może do wypicia lampki szampana... No to bzdura, może człowiek lekko weselszy jest, ale pewnie dlatego że jest już po....

Efektów po 2 zabiegach nie widać. Widać tylko ogromne siniaki. Dobrze ze to zima, bo siniaki nie wyglądają najlepiej;) 

Teraz hardcore, zdjęcia mojego  cellulitu- skóra zaraz po drugim zabiegu:








Najgorszy jest tył i pośladki:(



CDN!



czwartek, 11 grudnia 2014

Postanowiłam przygotować szybką ściągę z filmików youtubowych z którymi aktualnie ćwiczę.

ROZGRZEWKA:

To 5 minut z Mel B:


Rozgrzewka jest bardzo ważna, nie pomijajcie jej! Jeśli nie chce mi się w danym dniu oglądać Mel to skacze na skakance, lub rozciągam się dynamicznie przez 5 minut.

CARDIO:

Tutaj moja ukochana Jilian i trening Cardio Kickboxing:


Ewentualnie zamiennie Mel B:



RAMIONA I GÓRNE PARTIE:

Już o tym było, najlepszy trening póki co ma Natalia Gacka:




Dla odmiany można poćwiczyć także górne partie z Mel B:



BRZUCH:

Tutaj ćwiczę na zmianę z Mel i Natalią:



DOLNE PARTIE:

Przeważnie zaczynam od Mel:




Ale bardzo lubię też ćwiczenia X HITA:



NA KONIEC ROZCIAGANIE:



Jeśli nie mam w ogóle ochoty na ćwiczenia to staram się chociaż poćwiczyć jogę:


Mam nadzieję że komuś się przyda taka szybka ściągawka. Ja kończę z tym zestawem grudzień, a od stycznia muszę przygotować nowy plan. Achhh i czemu nie ćwiczę z Ewką? Jakoś tak wyszło. Chyba każdy musi znaleźć sobie coś dla siebie, instruktorkę która nie będzie drażniła a motywowała, zestaw ćwiczeń który polubimy:) Dla mnie na początku była idealna Mel B, no bo jak to dziesięciu minut nie zrobię? Pewnie że zrobię!! I z czasem 10 minut rozszerzyło się do godziny:)

środa, 10 grudnia 2014

Jako że walczę z cellulitem domowymi sposobami i jak na razie efekty są marne, postanowiłam wziąć pod lupę ofertę salonów kosmetycznych. Zrobiłam niewielką listę, co sobie można zafundować w Krakowie i ostatecznie wybrałam tez coś dla siebie:) A do lata już coraz bliżej.....;)



Zabiegi mało inwazyjne

- Masaż bańką chińską:
Masaż ten ma za zadanie usprawnić przepływ limfy, odprowadzić toksyny i zgromadzoną wodę (cellulit wodny)

Tutaj mogę się wypowiedzieć z praktyki. Robiłam dwa razy ten zabieg: przede wszystkim należy znaleźć dobrego masażystę, lub silną masażystkę;) Bardzo ważna jest technika i nacisk. Czasem można przeczytać w internecie sposoby na masowanie się samemu- według mnie nigdy samej nie zrobimy sobie porządnie tego zabiegu, bo nie damy rady wymasować dokładnie tylnych partii ciała, ani z takim naciskiem jak robi to profesjonalista.
Najlepiej zrobić około 10 masaży co 2-4 dni, potem ze dwa tygodnie przerwy i możemy zafundować sobie kolejną serię. Dobrze jest też po masażu zrobić trening, mięśnie są pięknie rozgrzane i efektywność ćwiczeń będzie większa.
Efekty u mnie: bardzo znikome. Cellulit praktycznie nie ruszony, skóra lekko ujędrniona.




-Body wrapping:
Kosmetyczka nakłada mocno rozgrzewający preparat na ciało i owija specjalną kosmetyczną folią. Potem wygrzewamy się około 40 minut.Pobudzamy w ten sposób naszą krew i limfę do lepszego krążenia. Tak samo jak w wypadku masażu bańką chińską, organizm pozbywa się toksyn i nadmiaru wody.
Ja body wrapping stosuje w domu z kosmetykami Bingo Spa. Póki co jestem w fazie testów, myślę że w styczniu zrobię podsumowanie. Ale ogólnie na plus.



-Endermologia:
Tutaj dostajemy od kosmetyczki  (lub kupujemy) specjalny kombinezon. Ubrane jak na podbój Marsa, wylegujemy się na łóżku, a kosmetyczka masuje nas specjalną głowicą wyposażoną w dwie rolki. Maszyna ta ma za zadanie naśladować ruch i nacisk masażysty. Dodatkowo dzięki kombinezonowi wytwarza się podciśnienie fałdy skórnej.
Więcej nie będę się rozpisywać na ten temat, jeśli kogoś temat zaciekawił, to wujek google odpowie na wszystkie pytania. Mnie jakoś ten zabieg nie przekonuje....



-Masaż ultradźwiękami:
Miałam robionych pięć zabiegów. Efektów zero, cóż może za mało było tych sesji. Sam zabieg jest bardzo przyjemny. Znów wylegujemy się na łóżku w salonie, kosmetyczka nakłada na wybrane miejsca żel, który ma ułatwić przenikanie ultradźwięków, a potem masuje nas specjalną maszyną. Zabieg nie jest tani, dla mnie pieniądze wywalone w błoto.


zabiegi inwazyjne

-Liposukcja ultradźwiękowa:
Zadaniem tego zabiegu jest rozbicie niewielkiej ilości tłuszczu właśnie ultradźwiękami. Zabieg wykonuje się w znieczuleniu miejscowym, jest całkowicie niebolesny. "Po" należy nosić specjalną bieliznę, która wymodeluje tą część ciała którą męczyłyśmy zabiegiem.

-Mezoterapia igłowa:
Tutaj kosmetyczka lub lekarz podaje "koktajl", czyli specjalną substancję leczniczą bezpośrednio do tkanki tłuszczowej. Klucz w tym żeby owy koktajl dobrze dobrać. Kuracja ta ma za zadanie zmniejszyć cellulit, jednak by była skuteczna trzeba wziąć 4-6 zabiegów.

 źródło: www.urodelka.pl

-Karboksyterapia:
Czyli mój wybór:) Zabieg polega na wstrzyknięciu w problematyczne miejsca dwutlenku węgla. Jest to metoda bezpieczna, ma szerokie spektrum zastosowania (cellulit, rozstępy, blizny, wiotka skóra, nadmiar tkanki tłuszczowej, a nawet problem łysienia). Dwutlenek węgla aplikuje się pod skórę igłą, rozszerza drobne naczynia krwionośne, tworzy nowe kapilary (naczynia włosowate). Zwiększa przepływ krwi, tlenu i składników odżywczych do podawanego obszaru oraz poprawia mikrokrążenie i odnowę komórek. Aby uzyskać dobre rezultaty należy zrobić około 5 zabiegów.
Jestem już umówiona na wizytę, więc po wszystkim na pewno będzie relacja lub nawet foto-relacja:)

Maszyna do karboksyterapii:
 
źródło:www.wirtualnaklinika.pl

ps. Opisałam tylko kilka zabiegów, tych które wydawały się najciekawsze, lub w które mogłam sprawdzić na sobie....



poniedziałek, 8 grudnia 2014

Strasznie lubię zupy. Z resztą muszę je gotować, bo moje dzieci też się nimi zajadają. Poza tym nie ma jak dobra rozgrzewająca zupa zimą. Dziś przedstawiam jedną z moich ulubionych porowo-ziemniaczaną z gruszką. Jest smaczna, kremowa, gruszka dodaje jej słodyczy, no i jest bardzo prosta w wykonaniu.

Składniki:






- bulion warzywny lub drobiowy
- dwa pory (białe części)
-gruszka
-trzy ziemniaki
- przyprawy: sól, pieprz, tymianek

do podania:
-pestki słonecznika
- łyżka oliwy extra virgin
-groszek ptysiowy (niekonieczny)

Wykonanie:

W garnku gotujemy bulion. Osobno na patelni rozgrzewamy odrobinę oliwy, dodajemy pokrojonego w paski pora (u mnie na stanie był akurat jeden por, więc skroiłam także zielone części, jeśli chcecie bardzo jasną zupę warto skroić białe części z dwóch porów) Dusimy aż por będzie miękki. Dodajemy gruszkę, przyprawiamy tymiankiem i znów dusimy.




Na końcu wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki, chwile podsmażamy i wrzucamy całość do bulionu. Wszystko razem gotujemy aż ziemniaki będą miękkie. Na końcu blendujemy i przyprawiamy według smaku:) Podajemy z łyżką oliwy i podsmażonym słonecznikiem. Tradycjonalistom można dołożyć groszku ptysiowego!



Dużą zaletą tej zupy jest jej lekkość a zarazem pożywność. Nie trzeba zabielać śmietaną, czy jogurtem, ziemniaki dadzą nam trochę wit. C i sporo energii, por jest bardzo lekkostrawny i posiada sporo witamin: C, A, E, B1, B2, PP, natomiast gruszka doda ciekawego posmaku zupie i pomoże w lepszym trawieniu:)

czwartek, 4 grudnia 2014

Jako kompletny laik fitnessowy, przez długi czas moich treningów olewałam ćwiczenia ramion. Myślałam że jak mam chude łapki, to lepiej ich nie ruszać, bo i po co.... bo trzeba się skupić na dolnych partiach, oblanych tłuszczykiem.... Okazuje się, że jednak bardzo się myliłam. Ładne wyrzeźbione ramiona, a przy okazji proste plecy sprawiają, że cała sylwetka wygląda dużo lepiej. Nawet jak się ma nadmiar na innych partiach ciała;)

źródło: www.polki.pl


A wszystko zaczęło się od smętnie wiszącego tricepsu. Wyłonił się w wakacje, przy okazji koszulek z krótkim rękawem, trząsł się jak galareta i żył sobie swoim własnym życiem. Aaaa ja tak nie chce! Pomyślałam i do treningów włączyłam ćwiczenia na ramiona. Teraz po kilku tygodniach ćwiczeń z dumą patrzę jak lekko zarysowują się mięśnie. Triceps jeszcze słaby, jestem na początku walki o ładny mięsień, ale do lata jest jeszcze parę miesięcy. Więc obejrzyjcie Wasze ramiona i nie zapominajcie o nich w treningach!

Triceps:
Jest dokładnie tu, jak na mięśniaku zaznaczono:

Składa się z trzech części: bocznej, przyśrodkowej i długiej. Wiadomość dobra jest taka, że ćwicząc klatkę piersiową i plecy, raczej zawsze "uruchamiamy" tez triceps. Dlatego lepiej najpierw poćwiczyć klatkę i plecy, a po nich dopiero ramiona- nie będa tak zmęczone!

żródło:www.pinterest.com

Ja najbardziej lubię ćwiczyć klatkę piersiową i ramiona z Natalią Gacką:



wtorek, 2 grudnia 2014


Co miesiąc stawiam sobie jakieś wyzwanie na temat zdrowego odżywiania się. Łatwiej jest powoli wprowadzać zmiany do jadłospisu. Tak na przykład moimi celami było: ograniczenie słodyczy, wprowadzenie owsianki na śniadania, pozbycie się kostek bulionowych, ograniczenie soli itd. Niektóre wyzwania okazały się bardzo trudne, na przykład gotowanie bez bulionówek. Byliśmy tak przyzwyczajeni do smaku umami (umami to jeden z pięciu podstawowych smaków rozróżnianych przez człowieka, to smak glutaminianu sodu- w 2000 roku naukowcy dodali go do słonego, słodkiego, gorzkiego i ostrego smaku) tak że zupy i sosy wydawały nam się bez smaku. Jednak przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i po kilku garach zupy bez kostek, obiady znów zaczęły nam smakować! Niestety nie wszystkie wyzwania zakończyły się sukcesem- bez słodkiego nie ma życia ... Ale i tak cukier dosypuję wyłącznie do kawy, a na deser pozwalam sobie tylko w weekendy.
Taki miesięczny system zmian żywieniowych sprawdza się u mnie o tyle fajnie, ze łatwiej mi powiedzieć sobie: "mała wytrzymasz, to tylko miesiąc". Zakładam, że jeśli któraś ze zmian mi nie podejdzie to odpuszczę- ale i tak te 30 dni pozwalają się przyzwyczaić na tyle, ze zdrowy nawyk zostaje, albo w całości albo w dużej części.

Przyszła więc pora na poważną grudniową rewolucję- wyeliminowanie mleka i nabiału.

źródło: www.polki.pl


Nie wiem czy mam ten enzym trawiący laktozę czy też nie, jedno jest pewne- będzie mi bardzo ciężko, bo nabiał kocham, a wędlina mogłaby dla mnie nie istnieć. Achhh pytanie w takim razie po co mi to?
Eksperymentalnie;) Walczę o płaski brzuch. A jak wiemy dieta w wypadku płaskiego brzucha to 70% sukcesu.  Ciągle wydaje mi się ze dół brzucha jest spuchnięty. Więc chcę spróbować, sprawdzić czy przez miesiąc coś się zmieni. Oczywiście zrobię zdjęcie porównawcze i na początku stycznia zrobię podsumowanie.

Podsumowując, po pierwsze mówi się że dorośli ludzie nie posiadają enzymu trawiącego laktozę.  Dwa w mleku obecny jest estrogen, dlatego jeśli ktoś ma problemy z tarczycą, musi uważać z nabiałem. Trzy... w sumie jesteśmy jedynym ssakiem który pije mleko od innego ssaka.. krowa produkuje mleko wyłącznie dla cielaka, a ludzie zaadoptowali sobie to mleko dla swoich potrzeb. Białko mleka krowiego jest rozpoznawalne przez nasz organizm jako obce komórki,  które należy zaatakować- dlatego mleko podobno bardzo obciąża trzustkę.

Osoby które odstawiły mleko/nabiał zauważyły u siebie mniej bolesny i wzdęty brzuch, zmniejszyły się też bóle menstruacyjne. Poprawiła im się także cera- często występuje alergia na białko mleczne.

Białko-kazeina (ten wróg naszego organizmu nr.1) występuje oczywiście w mleku, serach, jogurtach, śmietanie, kefirach, maślankach. Ale też w pierogach, naleśnikach, chlebie, słodyczach, ciastach...

W głowę zachodzę czy dam radę? Owsiankę ugotuję na wodzie, ale co dodam do kawy? Będę musiała zrezygnować z jogurtów- jogurtownica pójdzie do szafki, żeby nie kusiła. Zup w sumie nie muszę zabielać, bez serów też przeżyje. Ale co zamiast masła? Wujek google podpowiada ze produkty kozie są okej, więc bedę smarować kanapki serkiem kozim...Wapno z mleka koziego jest lepiej przyswajalne niż z krowiego, brzmi to zachęcająco.. Moze jakoś  przeżyję :D

ps. Na obiad kurczak z zapiekanymi warzywami. Normalnie byłby polany śmietaną, lub posypany serem. Ale taki tez był pycha!


 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Grudzień zapowiada się niezwykle ciężko. Święta, sprzątanie, pieczenie i w ogóle przygotowania pochłoną u mnie mnóstwo czasu. Jednak nie poddaje się i zrobiłam rozpiskę treningową. Mam nadzieję ze uda mi się trzymać planu.



kalendarz pobrany z partymika.pl



Starałam się w każdym tygodniu uwzględnić dwa dni przerwy. Mam zamiar dalej ćwiczyć naprzemiennie. Jeden dzień ramiona, klatka piersiowa i plecy, na drugi dzień góra odpoczywa a męczę nogi i pośladki. Brzuch pojawia się różnie.Czas ćwiczeń to pełna godzina, zawsze poprzedzona rozgrzewką, a w niektóre dni treningiem cardio. Uwielbiam ćwiczyć cardio kickboxing z Jilian Michaels. Co prawda przez pierwsze 5 minut wściekam się i chcę wyłączyć trening, ale po chwili łapię bakcyla.
źródło:www.health.com

Pośladki ćwiczę z Mel B, nogi z X-HIT-em. Często z obciążeniem po 1,5 kg na nogę. 
źródło: youtube.com

Ramiona uwielbiam ćwiczyć z Natalią Gacką, z resztą ćwiczenia na klatę i plecy także robię z nią. Brzuch różnie, raz z Natalią raz z Mel B. Takie treningi robiłam też w listopadzie, myślę ze w styczniu zmienię zestawy ćwiczeń.
Postanowiłam nie odpuszczać nawet w Wigilię i w Sylwestra:) Jak będzie to czas pokaże.
Plan był też taki, żeby ruszyć na siłownię, ale póki co w tygodniu nie dam rady i widzę że w weekendy w tym okresie przedświątecznym tez będzie ciężko. Ale nie ma tego złego... w styczniu też będzie dobrze!


niedziela, 30 listopada 2014



Piękne ciało, to nie tylko wysportowane ciało. To przede wszystkim gładka, jędrna skóra. Najłatwiej taki efekt osiągnąć stosując regularne pilingi. Koncerny kosmetyczne oferują nam całą gamę tych kosmetyków w różnych cenach, zapachach, konsystencjach. Teraz w sklepie kosmetycznym można zostawić na prawdę górę forsy... Można tez oczywiście samemu zrobić piling, na przykład kawowy, który jest genialny, ale sprzątanie łazienki "po" to prawdziwe wyzwanie! Ja zapraszam do zapoznania się z moimi hitami do pielęgnacji, spróbujcie, efekty są naprawdę niesamowite.


SZCZOTKOWANIE NA SUCHO


 
O szczotkowaniu ciała na sucho czytałam parę miesięcy temu na jakimś blogu. Przeczytałam i ... zapomniałam! Natłok spraw codziennych i brak wiary w efekty, sprawiły że nie brałam pod uwagę takiego sposobu pielęgnacji. Dopiero po jakimś czasie, podczas zakupów w Rossmanie wpadła mi w oko szczotka do ciała, wrzuciłam ją więc do koszyka i postanowiłam spróbować. Masuje się już od trzech miesięcy, myślę że spokojnie mogę już napisać jakie efekty taka pielęgnacja przyniosła u mnie.

Ale na początku kilka słów o samej metodzie.

Szczotkowanie należy wykonywać codziennie rano, najlepiej przed prysznicem. Potrzebna nam będzie szczotka lub rękawica z naturalnego włosia. Masaż zaczynamy od stop i przesuwamy się ku górze w kierunku serca. Ja robię małe okrągłe ruchy, masuje każdy fragment ciała kawałek po kawałku. Czasem mój masaż jest bardzo krótki, czasem długi- wszystko zależy od tego ile czasu mogę poświęcić temu zabiegowi rano.

Co nam daje takie szczotkowanie?

Przede wszystkim usuwamy niebezpieczne toksyny z naszego organizmu. Usuwamy także martwy naskórek, przez co lepiej wchłaniają się kremy i balsamy do ciała. Poprawiamy krążenie i napięcie skóry.  Szczotkowanie pomaga w walce z cellulitem.
Po szczotkowaniu dobrze wziąć prysznic i natrzeć się olejkiem do ciała.

Jakie efekty zauważyłam u mnie?

-Szczotkowanie przede wszystkim rewelacyjnie rozbudza mnie rano. Krew zaczyna mocno krążyć, oczy się otwierają i senność szybko przechodzi!
-Skóra stała się niewiarygodnie gładka , jest jak wypolerowana. Brak szorstkości na łokciach czy na kolanach. Dotykanie swojej skóry to prawdziwa przyjemność! W ciągu dnia łapię się na tym że sama się gładzę;)
- Mniej wrastających włosków. Przez to że skóra jest bardziej miękka, włosy nie wrastają aż tak bardzo. Czasem jakiś wrośnie, ale na pewno jest dużo lepiej.
-Niestety cellulit pozostał taki jaki był. Może potrzebuje więcej czasu?;)

Podsumowując: szczotkowanie jest super i teraz nie wyobrażam sobie poranków bez szczotki. Jedynie muszę zainwestować w szczotkę z The Body Shopu, bo ta z Rossmana nie jest najlepsza. Po pierwsze wypadają jej włoski, co jest trochę denerwujące. Po drugie ma dodatkowe wypustki- może i mocniej masują, ale na samym początku bardzo haratały mi skórę. Teraz jest już lepiej, ale tej szczotki w zasadzie nie polecam. Lepiej dołożyć parę złotych i kupić porządniejszą.

KESSA



Kessa to niepozorna rękawica, która także świetnie usuwa martwy naskórek.Tradycja oczyszczania ciała rękawicą Kessa pochodzi z tureckich Hammammów. Najlepiej zaopatrzyć się jeszcze w czarne mydło, którym smarujemy się na 20 minut przed użyciem rękawicy. Potem należ się mocno wymasować, a ciało odwdzięczy się nam gładką skóra, odblokowanymi porami, pięknym kolorytem.
Ja Kessy używam co jakiś czas, jak czuję że potrzebuję mocnego masażu (rękawica jest dość ostra). W tej chwili używam jej bez czarnego mydła, tylko ze zwykłym żelem pod prysznic, ale i tak świetnie daje sobie radę. Efekty są takie jak po szczotkowaniu.

No i na koniec, jako bonus, opinia o:
PILINGU ORGANIQUE O ZAPACHU KAWY



Mam bardzo mieszane uczucia co do tego produktu. Jest stosunkowo drogi, koszt to około 50 zł. Starczył mi na jakieś... 3 razy:/ Na pewno plusem jest jego przyjazny skład. 



To produkt bardzo przyjemny w użyciu, pięknie pachnie, do domowego rytuału SPA- jest bardzo fajny. Jednak wydaje mi się że ścierał bardzo słabo. Na skórze zostawiał tłustawy film, mocno pachnący, tak ze skóra wydawała się genialnie gładka- do pierwszego prysznica... 



ps. Na zdjęciach jest jeszcze balsam ujędrniający Tołpy, Olejek Nivea i ciekawy kosmetyk Bingo Spa. Ten ostatni testuje od paru tygodni, myślę ze za jakiś czas pojawi się jego recenzja.


środa, 26 listopada 2014






Dziś superszybkie, odżywcze i smaczne danie z jarmużem. Syci na długo, dostarcza organizmowi wiele składników odżywczych. 

 JARMUŻ

Warto sięgnąć po jarmuż, warzywo niezwykle ciekawe: wygląda jak sałata,  jest kapustą, a smakuje najlepiej na ciepło. Ma niewiele kalorii, ale to prawdziwa bomba witaminowa : A, B, C, E, K, PP. Jedna porcja zaspokaja dzienne zapotrzebowanie organizmu na witaminę A i C. Jarmuż zawiera duże ilości żelaza, fosforu i wapnia. Jest lekkostrawny, można jeść go na surowo, na przykład jako dodatek do sałatek lub kanapek, jednak tak jak napisałam powyżej, najlepszy jest po ugotowaniu (zupa z groszku i jarmużu to podobno poemat, u mnie w kolejce do zrobienia). 



JARMUŻ DUSZONY Z GROSZKIEM I CEBULĄ, PODAWANY Z KURCZAKIEM

Składniki:
-podwójna pierś kurczaka
-150 g jarmużu, porwanego na małe kawałki
-średnia cebula
-czosnek
-szklanka zielonego groszku
-papryczka chilli (niekoniecznie)
-łyżka oliwy z oliwek
-łyżka cytryny
-przyprawy: sól, pieprz, papryka słodka, papryka ostra.

do podania:
-łyżka masła lub jogurtu

Najlepiej dzień wcześniej przygotowujemy marynatę do kurczaka. Mieszamy łyżkę oleju z cytryną, papryka słodką i ostrą. Kurczaka kroimy na kawałki, solimy, pieprzymy i polewamy marynatą. Tak przygotowane mięso wkładamy do lodówki na cała noc. Jeśli nie zrobiliśmy tego dzień wcześniej, kurczakowi wystarczą i dwie godziny leżakowania w przyprawach.
Na patelni rozgrzewamy troszkę oliwy. Wrzucamy cebulę ściętą na piórka. Dodajemy poszatkowany czosnek, lekko rumienimy. Następnie dorzucamy groszek i przez chwilę dusimy. Można dodać trochę wody, tak żeby warzywa się nie spiekły. Na końcu na patelni ląduje jarmuż. Przyprawiamy solą i pieprzem, jak ktoś lubi odrobinę pazura w potrawie to może dodać poszatkowaną papryczkę chilli. Wszystko dusimy około 10 minut, tak żeby liście jarmużu zmiękły.
Podajemy na ciepło z łyżką roztopionego masła lub jogurtu. Na wierzchu układamy kawałki kurczaka.
SMACZNEGO!

ps. Warto spróbować też chipsów z jarmużu,wystarczy posmarować liście odrobiną oliwy, posolić, można posypać chilli i startą skórką z cytryny. Piec w piecu nagrzanym do 150 st, 3-5 min, aż liście zrobią się chrupiące.


CEL
Pytanie zasadnicze, z czym walczę i do czego dążę, w kwestii sylwetki rzecz jasna.
źródło:http://musclemaximizerpromo.com/girls-with-muscles/muscle-fitness-36/

Nie no bez jaj! Choć kto wie co mi strzeli do głowy.. Dobra, żarty na bok.
Sylwetkę mam na oko szczupłą, tym trudniej będzie o spektakularna metamorfozę. Wszystko to ciężka praca, ale trudniej według mnie wyrzeźbić mięśnie  niż schudnąć kilka kilo. Zwłaszcza jak ciało juz nie młode i po dwóch ciążach. Ale do rzeczy, na celowniku mam:

* RAMIONA: Marzą mi się ładnie wyrzeźbione mięśnie, a na razie wiszą tzw "pelikany" czy tez "indycze szyje" zamiast jędrnego tricepsu.

* BRZUCH: Całkiem okej jest jak na dwie ciąże, choć skóra naciągnięta i mało jędrna. Ale jak się  zarysuje abs to się przestanę czepiać!

* PUPA: Tu niestety króluje płaskodupie i zwisodupie. Kim Kardashian by sie popłakała ze śmiechu.

*UDA: Ech te pączki. Ech ta pizza. Cel- wyszczuplenie i wymodelowanie mięśni nóg.

*CELLULIT: Do dziś ryczę ze śmiechu nad tą sceną z Lejdies:
"Łucja: Najgorsze jest to, że ja mam wielką, gigantyczną, megadupę! Ona mi się całkowicie wymknęła spod kontroli. Ja mam swoje zachowania motoryczne, a ona ma swoje. Na przykład idę korytarzem, a ona mi się szyderczo dynda z tyłu.
Korba: Ja na przykład mam wszystko w dupie i to z każdym dniem więcej i dlatego muszę sobie coraz większy rozmiar kiecek kupować.
Monia: To jeszcze nic, ja ekstraduję cellulit z powietrza. Mój organizm jest w stanie wyłapać z powietrza niezbędne cellulitowi do życia tłuszcze i zamienić je w tłustą okładzinę.
Gośka: Przecież ty jesteś chuda jak szczapa.
Monia: Gdzie tam, kochana! Cellulitu nie mam chyba tylko pod oczami aktualnie."
  No to mam tak samo jak Monia. Walczę, choć walka to nierówna.

Tak to sobie powymyślałam. Kupa śmiechu...

TRENINGI

Dziś ogólnie:
Na razie treningi odbywam w porze drzemki mojego najmłodszego dziecięcia. 5 dni w tygodniu po równej godzinie. Najpierw ćwiczenia cardio (nie cierpię ich), potem praca nad mięśniami- tu się lubimy, na przemian: jeden dzień górne partie, drugi dolne itd. Ćwiczenia nad mięśniami często wykonuje z obciążeniem. Ale uwaga, siłownio przybywam! Już niedługo pierwszy trening na maszynach....

ODŻYWIANIE

Nie wierzę w diety. Wierzę w zdrowe odżywianie. Powymieniałam białe na ciemne (pieczywo, makarony, ryż), choć bułki kuszą czasem ze sklepowej półki. Cukier i słodycze ograniczone, ale czasem coś się zdarzy, przecież przyjemnie tez ma być w życiu;) Generalnie stawiam na warzywa i białko: z mięsa, z ryb, z kaszy, z jajek itd. I męczę rodzinę różnymi przepisami i rodzina czasem nosi na rękach a czasem mocno się krzywi. Szczególnie moje dwa małe diabliki robią bunt przy stole. Ale walczę o dobry smak i zdrowie.
Postanowienia na odżywianie grudniowe są, ale o tym w innym poście...



wtorek, 25 listopada 2014

JA.

Jak byłam piękna i młoda, to wydawało mi się ze po trzydziestce jest tylko starość. Że 35-ki to z pewnością nie dożyję, a gdyby tak przypadkiem mi się udało, to będę brzydka i pomarszczona. A tu proszę: 35 lat stuknęło sama nie wiem kiedy, najgorzej ze mną nie jest, a w dodatku dwójka dzieci i mąż w gratisie, więc żyć nie umierać. Ale ciało faktycznie do najlepszych nie należy...

ĆWICZENIA

Tak naprawdę nie lubię ćwiczyć. Nie cierpię areobików, zumb i tym podobnych, męczę się na takich zajęciach straszliwie próbując naśladować zgrabne ruchy instruktorki. No i ten pot! Jasny gwint, czemu musimy się tak pocić?! Jakaś taka antysportowa jestem, zaraz, zaraz: byłam...
Któregoś dnia siedziałam sobie przed kompem, wertowałam plotkarski magazyn i nagle... tadam! Jest! Piękne ciało, w dodatku 46-cio letnie! Mało tego napisali tam, ze owa pani ma 5 dzieci! Patrzę na ten brzuch i myślę, ze to niemożliwe:

Źródło:plotek.pl
Nicole Murphy. Żona, a może już była żona Eddiego Murphy. No boska po prostu! Ja wiem, wiem, że ma sztab niań, siłownie zalicza pewnie codziennie przez parę godzin, oprócz tego operacje plastyczne.. ale wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Pączek ledwo nadgryziony, wypadł mi z ręki i przysięgam, to był ten moment kiedy wstałam z kanapy! Co prawda poszłam tam gdzie król chadza piechotą, ale właśnie wtedy zakiełkowała we mnie ta myśl: też mogę, też dam radę. Pogrzebałam jeszcze w necie, natrafiłam na Chickentunę i padłam: następna 46-cio latka!

Źródło:chickentuna.tumblr.com
Fajna pupa:) I to w treningach domowych wyrzeźbiona. Ale o moich motywacjach, innym razem.
I tak oto od trzech miesięcy zmagam się z moim ciałem, moimi słabościami, szaleję w kuchni, a jak dziecię śpi to siódme poty wylewam, skacząc jak małpka przed kanałami na youtubie. Pewnie bym odpuściła jak dawniej, ale... zmiany widzę. Malutkie a jednak, więc mówię sobie "dajesz, mała dajesz" i pcham ten sportowy wózek do przodu.


PO CO BLOG?

Nie jestem instruktorem fitness (dobre sobie!), ekspertem w dziedzinie zdrowego trybu życia, ale bardzo polubiłam taki fitnessowy lifestyle. Zmieniam powoli swoje życie, a blog ma mnie przede wszystkim zmotywować i trzymać w postanowieniu. Podzielę się też chętnie moimi pomysłami, praktyczną wiedzą o ćwiczeniach, jedzeniu, zabiegach kosmetycznych, ale także tym co rozwija mój umysł i co jest dla mnie ciekawe. Może ktoś będzie miał ochotę motywować się razem ze mną, lub podyskutować na różne tematy?

DLACZEGO: ZATRZYMAĆ PIĘKNO?

Piękno rozumiem tak jak starożytni grecy: piękne ciało, piękny umysł, a także piękno które nas otacza. Powinniśmy ciągle odkrywać poczucie piękna i ćwiczyć jego odbiór. Żeby nas czas i gnuśność nie zjadły, bo jak widać, że tak pojadę wyświechtanym frazesem: życie zaczyna się po 35-tce!

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff